Słonecznego wakacyjnego dnia dzwoni telefon… otrzymuje zaproszenie na przejażdżkę. Dobry znajomy zabiera mnie w swoje rodzinne strony . Przychodzi czas wieczoru i zajeżdżamy w jego rodzinne ściany domu. Oprowadza mnie po swoim dzieciństwie dzieląc się wspomnieniami. Nikt tu już nie mieszka. Jak mówi – to jest dla mnie pewnego rodzaju świątynia, święte miejsce gdzie przyjeżdżam aby naładować akumulatory swojej tożsamości…. Tu przypominają mi się słowa rodziców, tutaj przywołuje wspomnienia wspólnych zabaw i rozmów z moim rodzeństwem. Pomyślałem sobie ile tutaj musiało dziać się wspaniałych rzeczy…. Ile wspaniałych chwil tutaj przeżył. Po raz kolejny doświadczyłem wartości domu i przeżytych w nim chwil.
Dzisiaj Jezus świątynię nazywa DOMEM OJCA. Słowa klucze do zrozumienia dzisiejszej Ewangelii. Dom czyli miejsce które tworzy człowieka. To nie tyle ściany i zamożność sprzętów co osoby, które go tworzą na co dzień. To przestrzeń gdzie relacje tworzą człowieka i jego bogactwo świata. To wspólnota osób i ich dobroczynny wpływ na siebie nawzajem. DOM to słowo kryjące w sobie wiele ciepła i przygotowania do dojrzałego życia. Jezus to bardzo dobrze rozumiał. Dzisiejsza troska o DOM OJCA czyli świątynię jest zwróceniem uwagi na duchowy wymiar każdej świątyni. Albowiem BÓG zamieszkujący świątynię jest kimś realnym. Tutaj każdy z nas otrzymał życie wiary, tutaj każdy z nas umacniał wiarę w kolejnych sakramentach. Tutaj, w DOMU OJCA jesteśmy karmieni przy stole słowa i stole Eucharystii. Tutaj wzrastamy do wieczności. I nie da się zastąpić tego DOMU żadnym innym miejscem.
Każdy dom to wpierw Ojciec i Matka. Spotkanie z Ojcem, doświadczenie ojcowskiej miłości ma niesamowity wpływ na dorastające dziecko. To rozmowa, wspólnie spędzony czas. Ojciec daje siebie z miłości do dziecka.
Dzisiaj Jezus uświadamia nam, że OJCIEC nasz niebieski ma na ziemi świętą ziemię – nasze świątynie. I tak jak potrzebujemy domu rodzinnego, aby wzrastać, stawać się człowiekiem tak potrzebujemy świątyń aby wzrastać i stawać się dzieckiem Boga. Potrzebujemy spotkań z Ojcem twarzą w twarz. Bo tylko takie spotkania tworzą i umacniają więzi. Tylko takie spotkanie tworzą rodzinę.
Nasze świątynie to widzialny dom. Ten dom jest widzialną przestrzenią niewidzialnego ojcostwa Boga. Jest swoistego rodzaju enklawą w której odbywa się proces dojrzewania do wieczności, dojrzewania do usynowienia. Pamiętajmy, że nie ściany tworzą dom. Ale to osoby tworzą żywy i tętniący życiem dom. Ta sama zasada tyczy się świątyni. Bóg w świątyni przebywa i oczekuje. My Jego dzieci dopełniamy w ludzki sposób atmosferę świątyni swoją modlitwą. Puste świątynie, choćby najpiękniejsze, choćby najbogatsze będą tylko dziełem sztuki i myśli człowieka jeżeli Bóg sam będzie tam mieszkał. Bóg buduje świątynie swoją obecnością a ludzie budują ją wpierw swoimi rękami a następnie swoją obecnością, swoim sercem. Pomyślmy dzisiaj o DOMU OJCA…. Przypatrzmy się jak mieszkamy my – Jego dzieci – a jak mieszka nasz OJCIEC w naszej świątyni. Czy rzeczywiście świątynia jest moim domem modlitwy? Czy wracam często do domu mojego niebieskiego Ojca? Czy zależy mi na tym domu? A może już dawno traktuje to miejsce jak hipermarket. Wejść otrzymać i wyjść. Niech inni się martwią, mnie ta sprawa nie dotyczy…
OJCIEC i Jego DOM……. To słowa klucze, które dzisiaj mogę jeszcze raz na nowo odkryć w moim życiu wiary.