Powiedział im też przypowieść o tym, że zawsze powinni modlić się i nie ustawać:
«W pewnym mieście żył sędzia, który Boga się nie bał i nie liczył się z ludźmi. W tym samym mieście żyła wdowa, która przychodziła do niego z prośbą: "Obroń mnie przed moim przeciwnikiem!" Przez pewien czas nie chciał; lecz potem rzekł do siebie: "Chociaż Boga się nie boję ani z ludźmi się nie liczę, to jednak, ponieważ naprzykrza mi się ta wdowa, wezmę ją w obronę, żeby nie przychodziła bez końca i nie zadręczała mnie"» Pan dodał: «Słuchajcie, co ten niesprawiedliwy sędzia mówi. A Bóg, czyż nie weźmie w obronę swoich wybranych, którzy dniem i nocą wołają do Niego, i czy będzie zwlekał w ich sprawie? Powiadam wam, że prędko weźmie ich w obronę. Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?»
Rozważanie o Ewangelii:
Jezus w przypowieści o surowym sędzim, który z irytacji, a nie z miłosierdzia, bierze w obronę wdowę, zaprasza do wytrwałości w modlitwie. Wytrwałość to pochodna męstwa, która polega na realizowaniu pewnego długotrwałego dobra pomimo napotykanych trudności, przeszkód i przeciwności. Takim dobrem jest niewątpliwie modlitwa - pielęgnowanie relacji z Bogiem i oddawanie Mu czci.By modlić się wytrwale, myślę, że najpierw trzeba skonfrontować się uczciwie z rozmaitymi wymówkami, które aplikujemy sobie i innym. Bogu również. Należy zacząć od postawienia sobie prostych pytań. Czy aby nie za dużo we mnie zagonienia? Czy to lub tamto rzeczywiście muszę robić? Czy to jest konieczne? A może to jedynie moja ambicja, albo pożądanie, albo chęć wybicia się? Może wydaje mi się, że muszę wszystko mieć, bo inni mają? Nie znajdziemy odpowiedzi na te pytania przed telewizorem, czy nawet na najlepszej imprezie. Tam zepchniemy je jeszcze bardziej na dalszy plan. Ale jeśli spróbujemy znaleźć odpowiedź w ciszy, to może się okazać, że jednak często po prostu wymigujemy się od modlitwy. A ponieważ wolimy zrobić unik, uciekamy od ciszy. Jeśli modlitwa jest relacją z Bogiem, to decydujące jest ciągłe pogłębianie motywacji, a więc, czy mnie rzeczywiście ( a nie deklaratywnie) zależy na pielęgnowaniu tej relacji. Jeśli chłopak twierdziłby, że jest zakochany w dziewczynie i zapewniałby ją o tym nieustannie (przez komórkę lub w mailu), a przez dłuższy czas nie znalazłby czasu, by się spotkać w realu, to de facto co innego jest dla niego ważne. Wszystko inne jest zwykłą wymówką. Element walki o modlitwę widzę też w umiejętności rezygnacji. To chyba jest najtrudniejsze. Nie będzie wytrwałej modlitwy, jeśli każdy dzień będzie wypełniony mnóstwem zajęć, jeśli będzie panowała zbyt duża spontaniczność, jeśli nie będzie pewnej organizacji czasu. Modlitwy nie można "dodać" do całej reszty jako kolejnego obowiązku. W końcu nieodzowna jest korekta naszych fałszywych wyobrażeń o modlitwie. Wielką pomocą mogą tutaj być dzieła mistyków, biografie świętych ludzi, którzy często wcale nie byli zamknięci w murach klasztorów, lecz znajdowali czas na modlitwę pośrodku wielu zajęć. Właśnie mistrzowie modlitwy często powtarzają, że nie jej jakość (oceniana przez nas dość zewnętrznie) jest najważniejsza, lecz właśnie trwanie pomimo oporów. Zniechęcamy się, jeśli tylko pojawią się rozproszenia. Ale one muszą się pojawić z różnych powodów. Jeśli będziemy wierni modlitwie, to i rozproszenia będą gasły. Papież Franciszek w wywiadzie dla "Civilta Cattolica" mówi o swojej modlitwie wieczornej przed Najświętszym Sakramentem. Powiada, że stara się być jej wierny przez godzinę, nawet jeśli przeszkadza mu natłok spraw mijającego dnia, zmęczenie, a nawet przyśnięcie: "To, co najbardziej lubię, to adoracja wieczorna, nawet kiedy mam rozproszenia i myślę o czymś innym, a nawet gdy modląc się usnę".